Co ma etos i patriotyzm do kolan

Co ma etos i patriotyzm do kolan, czyli jak wstrząsnąć młodą duszą z finałem w postaci lapbooka

Bywa tak, że całkiem niechcący, mimochodem i przez przypadek odkrywa się coś, co wydawało się niewarte takowego odkrycia. Gdzieś tam wokół zauważasz ekscytację zjawiskiem, widzisz, że inni używają, korzystają, wychwalają, ale ty jesteś sceptykiem, bo wiesz swoje. No i nagle, znienacka i bez ostrzeżenia przeżywasz wow. Tak było ze mną i lapbookiem. Fuj, mówiłam onegdaj, takie tam wyklejanki, strata czasu, żaden konkret. A lubię konkrety. I stara jestem, bądź co bądź. Nie będę bawić się w rysowanki. Ale meandry naszej polskiej rzeczywistości edukacyjnej każdego potrafią przywołać do porządku. A stało się to przy okazji ponownych (czy też na nowo odkrytych) odwiedzin znanego wszystkim covidka wędrowniczka, kiedy to runęły moje kunsztownie opracowane plany realizacji pewnego projektu ogólnopolskiego. O projekcie może innym razem, dość powiedzieć (napisać), że dotyczył pewnego, znanego nam wszystkim, wspaniałego zrywu wolnościowego, jakim było powstanie warszawskie i miał być realizowany w warunkach fizycznie namacalnych, czyli starej, dobrej szkoły stacjonarnej. Motywy, które mną kierowały przy wyborze tego przedsięwzięcia edukacyjno-wychowawczego, zostawmy, bo nie o tym ta historia.

No cóż, akces zgłoszony, machina ruszyła, trzeba i nawet chce się człowiek wywiązać z obietnicy, a tu pandemia i zdalne, covid jego mać. Miało być inaczej! Co tu robić, co tu robić? Tym bardziej, że na ostatnim naszym spotkaniu w realu gawiedź była zdziesiątkowana tak bardzo, że w sali ziało zgrozą i pustką.

No i w wyniku nieprzespanej nocy oraz przeglądania trylionów stron i blogów (o dzięki internecie oraz edukacyjne bóstwa i robotnice belferskie wszelkie) powstały zajęcia o powstaniu, a w ich wyniku lapbooki 😊. Sorki, rzekłam sobie, wyjścia nie ma.

I tu musi nastąpić wyjaśnienie – pierwotnie niniejszy wpis w części dalszej przedstawiał minisprawozdnie z faktycznie odbytych zajęć. Dokonałam jednak przekrętu 🙈 i przyznaję się bez bicia, ewentualnie poddam się karze, licząc na jej łagodny wymiar 😇. Edytowałam post, tak, popełniłam to, uzupełniając o narzędzia myślenia krytycznego, co jest wynikiem mojej ostatniej fascynacji 😊. Narzędzia MK aż się bowiem proszą o wykorzystanie ich przy okazji wypełniania tak niewdzięcznego zadania, jakim jest oswajanie egzotyki powstania.  I tak powstał po prostu scenariusz, z którego możecie skorzystać, jeśli wyda się tego godny 😊.

  1. Cel i NacCoBeZu

Oczywiście, podaję, gotowe możecie pobrać stąd: NaCoBeZu – literatura powstania warszawskiego

Jest to jednak tylko wersja dla ucznia, bo mi chodzi o wiele więcej, Nie będę jednak prowokowała nastolatów ogłoszeniami typu: Teraz kształtujemy umiejętność rozpoznawania swoich i innych emocje i potrzeby, rozwiązywania problemów oraz przewtarzania informacji. Bo zaraz się młódź zaprze kopytami, żeby nie dać się kształtować. Więc lepiej niech to zostanie moją słodką tajemnicą.

Zaraz potem rozgrzewka, czyli MOST 1 3 słowa, dwa pytania i jedno porównanie lub metafora do hasła „powstanie warszawskie” (5-8 minut). Zbieram to w obszarze współpracy OneNote, na tablicy Jamboard (na zdalnym) lub po prostu na moich ukochanych samoprzylepnych karteczkach (ech, tęsknięęęę).

I już wszyscy wiemy, co na temat powstania młodzież wie i z czym się ono kojarzy. Tadam!

  1. Najpierw zszokować, poruszyć, czyli obudzić z wirtualnego snu.

Jak dotrzeć z powstaniem warszawskim do nastków? Żeby nie z przymusu, lecz z własnej woli nie tylko coś zrobili , ale jeszcze się do tego przyłożyli?  Żeby porzucili (choć na moment) instagramowo-fejsbukowe wiwisekcje i uznali, że to zajewaste, zmyślne i w ogóle wypas? Żeby uznali, że może nie tylko Wieśka można lofciać? Hi, hi, wysilcie się i popytajcie, co to za Wiesiek 😉! Najwyżej zapytajcie, to podpowiem. Otóż, niech coś obejrzą i czegoś posłuchają. Lub lepiej w odwrotnej kolejności. Lub równocześnie.

A posłuchać i obejrzeć mogą to:

Lao Che – „Godzina W” 

I to:

„Bilon” – „Sierpniowe niebo”  

Chwilę pogaduchy o piosenkach (całkiem już rozmowni będą, myślę), a ja na stół wykładam to:

Ania Iwanek & Pati Sokół – „Miasto” 

Oooo, a tu już pojawia się element bardzo interesujący dla człowieka z burzą hormonalną, prawda? Aaaaaach, miłość…

 I o to chodzi!

  1. Co jest ważne, więc czas na wartości

Wartości to rzecz tajemnicza bardzo dla naszych młodych ludzi. Jak o tym rozmawiać, znajdziecie dziesiątki propozycji w grupach edukacyjnych. Ja nie proponuję rewelacji, tylko pogaduchy, do których wstępem będzie:

„Dziewczyna z granatem” 

I wypowiedzi o tym, jak żyć: https://www.youtube.com/watch?v=j93NQu0G2fM

  1. Dalej rozmawiamy o tym, jak to jest być dzieckiem i co w tym byciu człowieka denerwuje. A denerwuje mnóstwo! Że tobie każą wciąż, że nie słuchają, że za mało tego czy tamtego.

Tu przydatna będzie rutyna MK: Pomyśl…Znajdź parę…Podziel się…, która nie tylko wymaga uważnego słuchania, ale też pomoże w werbalizacji przemyśleń, pozwoli na porównanie ich do tego, co myśli towarzysz niedoli,, buduje relacje, bo przecież w końcu okazuje się, że wszyscy wędrujemy przez życie w podobnych butach😊

 I wtedy między młode oczy uderzam tym:

Dzieci powstania warszawskiego 

I jeszcze:

„Dziś idę walczyć, mamo” 

W tym momencie mam pewność, że powstanie poruszyło i czas na literaturę.

  1. Co z tą literaturą powstańczą?

Otóż nic! Po prostu przygotowałam utwory, z których możecie skorzystać również:

Baczyński wiersz 1. Baczyński wiersz 2. Baczyński wiersz 3.  Baczyński wiersz 4.

Ziele na kraterze – powstanie i list do Krysi Ognie, Popiół, epilog- fragmenty zgodne książką

Z tym, że Wańkowicza proponuję podzielić na kilka fragmentów.

Następnie (o zgrozo!) zapoznaję z lapbookami, bo, jak już wspomniałam zupełnie na początku, do tej pory broniłam się dzielnie przed tą formą, a więc moi podpieczni  byli jak dzieci we mgle, a dzieci to nawet nie w przenośni. Skorzystałam z propozycji Edukreatywnych, choć zapowiedziałam, że to tylko jedna z możliwości. Lapbook od  Edukreatwnych znajdziecie tu: LAPBOOK O LEKTURZE

  1. I głęboka woda – wybierz swój utwór, szukaj informacji i analizuj według „wytycznych” do lapbooka samodzielnie.

Właśnie, dalej już nic po mnie. Młode dusze przeglądają utwory, wybierają po jednym dla siebie i takie już poruszone, ze wspomnieniami powstańczymi wgłębiają się w teksty. Bo już przecież wiedzą, co to powstanie!

Efekty, czyli lapbooki były w wyniku tej, faktycznie przeze mnie zrealizowanej lekcji, różnorodne, wyraźnie samodzielnie wykonane, miejscami zaskakujące, ale wszystkie wspaniałe. Dzięki niektórym młode dusze ujawniły swoje talenty do wyciągania wniosków, a i zamiłowania  plastyczne . Część  nich załączam w postaci zdjęć, ale z wiadomych względów sa już pootwierane, bo za dużo by tego było. I podzielę się tu sekrecikiem, że wykonał je zespół, który (w większości) raczej nie wiąże swojej wspaniałej przyszłości z pogłębieniem swojej wiedzy o literaturze 😂. Delikatnie rzecz ujmując.

A ponieważ lapbook  to w wolnym tłumaczeniu „książka na kolanach”, wyjaśnił się niniejszym tytuł mojego wpisu. Dla niewtajemniczonych  lapbook jest czymś w rodzaju teczki tematycznej, w której możemy umieścić wiadomości na wybrany temat. To wszystko umieszczone jest w kieszonkach, książeczkach, kopertach i na różnego rodzaju karteczkach. Teraz jestem pewna, że lapbooki dają nam

–  utrwalenie i uporządkowanie materiału,

– samodzielność w działaniu,

– naukę cierpliwości, systematyczności,

– ćwiczenie koncentracji,

– rozwijanie przeróżnych umiejętności (czytania, pisania, logicznego myślenia, koncentracji, kreatywności, korzystania ze źródeł),

– pogłębienie wiedzy z tematu.

Na koniec wisienka na torcie, czyli  MOST 2, oczywiście ponownie hasło „powstanie warszawskie”. Wtedy właśnie dowiadujemy się, co nasze fajerwerki dały i co się takiego zadziało w młodych duszach. MK rządzi, jeśli chodzi o podsumowania i sprawdzanie zmian 😊

To pisałam ja, fanka nie tylko oceniania kształtującego i myślenia krytycznego, ale też od niedawna lapbooków 😊, czego i wam życzę, jeśli dotrwaliście do końca.

Belferka Zosia

1

Dorwać króliczka, czyli o zdalnym nie całkiem poważnie

Znowu zdalne. Nie kochamy tego, oj, nie… To „wywoływanie duchów” przed ekranem, czarne dziury internetowe, złośliwe mikrofony, tajemnicze Teams, OneDrive, Classroom, Discord, Wakelet, Padlet, Genially, Wizer, Liveworksheets, PDFescape, PowerPoint, Learning apps, Quizlet, ect., itd., itp. A w tym wszystkim ONO – ciało uczniowskie, przycupnięty króliczek 🐰  po drugiej stronie ekranu. Często  wystraszony, nieogarniający rzeczywistości internetowej, czasem zorientowany w niej aż za bardzo. Wspomagający i torpedujący nasz PLAN UCZENIA. Sam fakt, że jest po drugiej stronie, mówi wiele i robi ogromną różnicę. To jak, jak? Jak to zrobić? Jak dotrzeć przez otchłań sieci do naszej szarej, króliczkowej eminencji? Jak dorwać króliczka? Gdzie sposób, panaceum, jakaś recepta? I tu Was możemy o jednym zapewnić. Otóż z całą pewnością NIE MA.  🙈  Nie ma jednej drogi i jedynego sposobu. Niestety. Możemy tylko przekazać Wam nasze pewne podejrzenia, bo wnioskami nie odważymy się jeszcze tego nazwać. I dzięki, że czytacie nadal 😊. 

❗ Wiele wcale nie znaczy dobrze.

Mamy tu na myśli wielość logowań, platform i bodźców, które możemy zaserwować naszemu cennemu króliczkowi. Tak, wiemy, że kuszą, nas też. Deszcz, a właściwie ulewa, wręcz huragan szkoleń w sieci doskonale wpisują się w naszą niepewność i poszukiwania tej jedynej, najlepszej metody pracy. Ale nie, wybierzmy jedno, góra dwa narzędzia i się w nich wyspecjalizujmy, a kiedy dojdziemy do  perfekcji, to króliczki z nami też, przy okazji.

❗ Relacje.

Oczywiście, są niezbędne, świetnie, żeby były. A co, jeśli króliczki są dla nas nowe? Jeśli to, co zdążyło zaledwie zakiełkować, zostało przyduszone czarną otchłanią zdalnego? Co, jeśli relacje przechodzą kryzys z jakiegoś powodu (bo nikt nam nie wmówi, że takowy jest niemożliwy). Wtedy jesteśmy w… Mur milczenia króliczków może nas doprowadzić do zielonowzgórzowej otchłani rozpaczy i zniechęcenia (bo Anię – nie Andzię kojarzycie, prawda?). Oraz buntu i złości też. Normalne, ludzkie to jest i dajmy sobie do tego prawo, ale co wtedy? Otóż:

– rób swoje, ale przyklej do komputera sklerotki „Uśmiech” „Spokój”, „KONSEKWENCJA”, nie daj się wyprowadzić z równowagi, ostatecznie nadziej na przegub ręki recepturkę, pamiętaj , że bardzo często przy króliczku zasiada duży królik, który z ciekawością wysłucha Twoich pretensji do dziecka,

– zastosuj metodę akcja-reakcja, czyli okaż entuzjazm (poudawaj trochę najwyżej) na objaw najmniejszej króliczkowej aktywności i chęci uczestnictwa w żmudnym procesie lekcyjnym, nagradzaj w dzienniku, wieść się rozniesie szybko, gwarantujemy 😊,

– wybierz narzędzie, dzięki któremu otrzymasz upragnioną informację zwrotną – że króliczek pracował, hura, choćby, a niech tam, z niechęcią –  o takim narzędziu piszemy na koniec tego wpisu.

❗ Błąd i niewiedza oraz brak umiejętności.

          Daj sobie do nich prawo i uświadom króliczkowi, że nie tylko on takie prawo ma. Zapowiedz przed zajęciami, że to Twój pierwszy raz. Że nie znasz jeszcze do końca tej platformy, tego narzędzia, że liczysz na ich pomoc. Bo może oni szybciej, lepiej się połapią. Bo uczymy się wszyscy. Nie przejmuj się swoimi podejrzeniami o złośliwy uśmieszek satysfakcji po drugiej stronie, to niezbędne koszta. Ale jakiś łaskawy króliczek z pewnością się znajdzie i pomoże, a już na pewno większość stadka poczuje się lepiej, bo jeżeli nawet belfer nie daje rady… Może to zalążek porozumienia? Relacji? Łączenia się w bólu na przykład?

❗ Wiek robi wiekową różnicę.

O ile ze starszakami możemy pobujać w sieci, to z maluchami przede wszystkim musimy rozmawiać, najlepiej (o zgrozo) przy kamerce. Pogaduchy, pokazanie swojego zwierzaka, a później archaiczna praca z podręcznikiem może naprawdę w przypadku maluczkich króliczków zdziałać cuda. Jasne, obejrzyjmy z nimi filmik, pobawmy się w quizy, ale maluchy potrzebują spokoju, zwyczajności w tych niezwyczajnych okolicznościach. Niech sobie dłubią w tych ćwiczeniach i zeszytach. Rączka pracuje przy współudziale długopisu/ołówka, a nie myszki, to dla nich wartość dodana.

Pisać można by jeszcze wiele, jednak nie da się tyle czytać po lekcjach online, dlatego dobijamy do brzegu. Na koniec konkrety, czyli sprawdzone przez nas narzędzia i materiały do lekcji. Wiemy już na przykład, że prezentacje, choćby najwspanialsze i perfekcyjne, nie dają nam gwarancji, że dorwaliśmy króliczka 😊. Mamy niestety, a może stety, takie obciążenie belferskie, garba wręcz, że zależy nam na aktywności i uczestnictwie wszystkich króliczków, nawet tych bez motywacji. Idealnym sposobem są wszelkie interaktywne karty pracy czy po prostu OneDrive. Dziś o kartach pracy, bo One Drive jeszcze zgłębiamy 😊.

Lekcje dla klas 6. i 7. (bajki Ignacego Krasickiego i pieśni Jana Kochanowskiego).

👉 Na początku zaintrygujmy króliczka.

Przesyłamy list sekretarza królewskiego z ukrytymi grafikami – zagadkami związanymi z autorem. 

Gotowe listy, pod nazwą „list sekretarza króla do…” ( w dwóch wersjach) znajdziecie tu: 

klasa 7. – https://okiemipiorembelferki.pl/7-klasa/ 

klasa 6. –  https://okiemipiorembelferki.pl/6-klasa/

Idealnie byłoby dołączyć „gadającą głowę” autora, ale tego jeszcze nie potrafimy, mamy to w planach 😊.

👉 NaCoBeZu z pytaniem kluczowym do lekcji jest tu:

klasa 7 – https://okiemipiorembelferki.pl/7-klasa/   pod nazwą „NaCoBeZu Pieśni Jana Kochanowskiego 2”

klasa 6 –  https://okiemipiorembelferki.pl/6-klasa/ pod nazwą „NaCoBeZu – bajki Ignacego Krasickiego”

👉I elementy lekcji odwróconej – króliczki czytają teksty wybranych przez nas bajek/pieśni, robią notatki, zapowiadamy, że z tymi tekstami będziemy pracować na lekcji.

👉 Na lekcji online karty pracy:

klasa 7. 

https://app.wizer.me/learn/7JB2XG

klasa 6.

https://app.wizer.me/learn/NEJIEB 

 które na  koniec otrzymujemy z pełną statystyką, nawet z określeniem czasu, jaki został poświęcony na jej wypełnienie. I ciekawostka – możemy ograniczyć czas pracy z kartą 😊. Załączone karty zostały przez nas już przetestowane, uczniowie co prawda muszą się zalogować na wizer.me, ale jest to wyjątkowo proste logowanie, większość sobie poradzi bez problemu. Jeśli chcecie z nich skorzystać, też musicie założyć konto, później wystarczy skorzystać z naszych kart, które zapisałyśmy jako publiczne.

👉 Karty pracy w wizer.me dają króliczkowi możliwość swobodnej wypowiedzi i refleksji na koniec, to nasza ważna OK wartość 😊.

Korzystajcie i niech moc będzie z nami.

Belferki Majka i Zosia 

Talenty

Straszne to jest,  że nie możemy pokazać aktorskich talentów naszych dzieciaków przed żywą publicznością. Z łezką oku wspominam przedstawienia przygotowywane przez kilka miesięcy, energię i radość ze wspólnego tworzenia teatru. Tak bardzo mi tego brakuje! Tęsknię jeszcze bardziej, kiedy widzę podczas scenek dramowych na lekcji talenty, takie talenty, których grzech nie pokazać światu! Ta natrętna myśl, że muszę, muszę, muszę zrobić coś, żeby dzieciaki rozwinęły skrzydła, przełamały bariery, żeby zrozumiały, jak wspaniałe jest to uczucie, kiedy przekazujesz treści gestem, mimiką, intonacją głosową, jak niepowtarzalna jest magia i ekspresja teatru. Wydawałoby się, że w czasie pandemii to niemożliwe. Otóż nie! Ja nie  z tych, co się poddają! Podczas nauczania zdalnego nagraliśmy z dzieciakami (praktycznie dzieciaki same to zrobiły, moja rola ograniczyła się do wspomagania i popierania) filmik „W czasie pandemii zamiast akademii” z okazji Święta Narodowego Trzeciego Maja. W tym roku też się zapowiada nieźle, bo talenty są, chęci też, a nuda podstawoprogramowa zieje, aż przykro… Tak więc, tworzymy filmik niepodległościowy według scenariusza, który Wam udostępniam z nadzieją, że też skorzystacie, bo wierzę, że talentów aktorskich u Was w szkole nie brakuje 😊.  Jest  do edycji,  więc możecie go dopasować do swoich wyobrażeń. A czy to nie jest idealna okazja, żeby skończyć (bo czas najwyższy) ze sztywnymi akademiami rodem z czasów postsocjalistycznych, kiedy to święto narodowe równało się z godzinną męką dzieciaków prezentujących treści, rzecz oczywista wartych przedstawienia, ale nie w ten sposób? Niech jakaś korzyść z tej pandemii będzie. W jednym z następnych postów będziecie mogli zobaczyć, jak nam się udał filmik, który powstał w oparciu o ten scenariusz.   👇

                                                                                                                  Scenariusz Święta Niepodległości online

Teatr to przede wszystkim świetna zabawa, ale też:

🎭 uczy wrażliwości na słowo pisane i nie tylko

🎭 rozwija umiejętności komunikacyjne

🎭 budzi otwartość na nowe doświadczenia

🎭 angażuje wszystkie zmysły

🎭 oswaja z publicznymi wystąpieniami, nawet tych nieśmiałych

🎭 uczy z jednej strony spontaniczności, z drugiej kontroli nad własnym ciałem

🎭 jest doskonałą okazją do współpracy w grupie

🎭 ma mnóstwo innych zalet, choćby wprowadza urozmaicenie do mojej codzienności  belferskiej  🤣 

Niech teatr będzie z Wami! A! Pamiętajcie tylko, żeby nie gwizdać na scenie , nie wchodzić na nią lewą nogą, plakat do spektaklu wykonać w zielonym kolorze, nie otwierać parasola na scenie itd. Nie, no ja przesądna nie jestem, ale nie zaszkodzi 😅…                                                                                                                      Belferka Zosia

Głaskanie

Social media network diagram

Tak się nie robi, moi kochani. Nie robi się tak starej belferce, bo pomarszczone serducho prawie pękło. Ze wzruszenia zryczałam się i zasmarkałam (niecovidowo). Tak znienacka i podstępnie wysłać filmik i mówić na nim takie rzeczy… Otóż zrobili tak moi ubiegłoroczni ósmoklasiści, filmik załączyłam, sami zobaczcie, jak tu się nie spłakać??? A ja twarda jestem, wierzcie mi. Bo w ogóle to była już wisienka na torcie, przedtem wiersz dzieciaków, swoista izetka (zdjęcie poniżej), mnóstwo życzeń i drobiazgów od serca. Po co o tym pisać? Otóż trzeba! Bo to jest wartość naszego zawodu, podstawowa i najważniejsza, nie dodana. Nigdzie nie została zapisana, nie jest przewidziana w dokumentach ministerialnych ani wewnątrzszkolnych, ale jest – najwyższa i o nią nam chodzi, bez niej, bez relacji, szkoła jest tylko budynkiem wypełnionym ludźmi, którzy wypełniają swoje obowiązki. Jak w korporacji. Tak się może czujesz? Jak w fabryce? No tak, zewsząd roszczenia i pretensje, nikt nas nie docenia, nie lubi, itd., itp. Jojczenie, narzekanie i rozdzieranie szat. Jak sobie z tym poradzić?

👉 Niepowodzenia – są, ależ oczywiście! Nie dotrzymałam terminu, dyrekcja ma pretensje, kwasy w gronie, rodzic się czepia, dzieciaki wykańczają. To normalne. Traktuję to zadaniowo – co zrobić, żeby tak nie było? Krótka analiza – przyczyna, jak ją wyeliminować i tyle. Nie zatrzymuję się, nie rozpamiętuję, choć pamiętam. Nie wyolbrzymiam, mówię sobie – to szczegół, mała przeszkoda i wyruszam dalej. Polecam.

👉 Uważność – tak dziś modna, że nawet już wyśmiewana. Niesłusznie, bo to ona poprowadzi do relacji, naszej wartości ostatniego poziomu. I można ją mieć, powoli wytrenować. Na początek zauważam małe oczka wpatrzone we mnie lub unikające mojego wzroku, spocone ręce, tu właśnie należy się zatrzymać i to rozpamiętywać, a potem…to już poleci 😊

👉 Głaskanie siebie – to już umiem, a ty musisz się nauczyć 😊. Taki wygłaskany nauczyciel staje się uważny… Ja właśnie dziś, w Dniu Edukacji, robiłam – NIC. ”Ale co lubię robić najbardziej— to Nic”, tak deklaruje Krzyś z „Kubusia Puchatka”, kocham wprost postacie z tej historii. Robiłam NIC, podczytując sobie tę czy inną książkę (a to w sypialni, a to w kuchni lub w salonie). Robiłam NIC, układając książki w nowej, cudownej bibliotece (kupionej z drugiej, a raczej z piątej ręki, za grosze, jest na zdjęciu, moja duma). Robiłam nic, biorąc udział w webinarze Edukreatywnych i gawędząc z synem. Robię NIC, pisząc te słowa. Znajdź swoje NIC i pogłaszcz siebie.

Pomalutku, pomalutku, a to, co niemiłe w naszym zawodzie, przestanie być dla ciebie najważniejsze i znajdziesz swoje własne, osobiste skrzydła. Tego życzę w tym szczególnym dniu nam wszystkim.

Belferka Zosia

Tak dla nas wszystkich

Co książka o miłości, przyjaźni i dobroci ma wspólnego z kontraktem klasowym?

” Więc proszę, rozwiń skrzydła i podążaj za marzeniami”.

Tak pięknie Charlie Mackesy zachęcał nas w przedmowie do swojej książki ” Chłopiec, kret, lis i koń” do stworzenia zasad, które będą dla nas ważne w budowaniu dobrych relacji i atmosfery sprzyjającej uczeniu się. 

📜 W tym roku szkolnym kontrakt klasowy powstał inaczej. Podążaliśmy za pytaniami ❓❔ i odpowiedziami: kreta, który martwi się, że jest mały, 🦊 który nie wierzył, że ma do powiedzenia coś interesującego,  i 🐴, który uważał, że czyjaś obecność wiele znaczy. Odczytywaliśmy ukryte znaczenia i potraktowaliśmy je jak drogowskazy, życiowe wskazówki, bo przecież w szkole, jak w życiu, wszystko opiera się na relacjach.

No więc, zasady 🖊📝 i nie ma w nich mowy o ocenach, kartkówkach, testach i przygotowaniu do zajęć, jest o odwadze, błędach, pytaniach, odpowiedzialności i spełnianiu marzeń . 🦋

Bo  👇

👉   każdy z nas jest ważny, 

👉    wspólnie możemy pokonać każdą trudność, 

👉   dajemy sobie prawo do błędów,

👉   umiemy prosić o pomoc,

👉  odważnie dążymy do celu,

👉  ponosimy odpowiedzialność za swoje decyzje,

👉  jesteśmy uważni.

📚📚 Książka ” Chłopiec, kret, lis i koń” będzie stałym gościem na zajęciach języka polskiego.

Belferka Majka

Nowe dla Nowego

Girl with backpack is going to school

Tak, do szkoły zdecydowanym, aczkolwiek nie zawsze równym i ochoczym krokiem co roku wkracza NOWE. Czasem wbiega raczej i szturmuje. NOWE, czyli kolejne, z roku na rok inne, coraz bardziej rozedrgane, niezdyscyplinowane, szybko męczliwe, ciekawskie, wątpiące i przede wszystkim ekranowo-klawiaturowe NOWE ROCZNIKI. Po trzydziestu latach z okładem trudno zliczyć, ile razy trzeba było zmieniać swoje spojrzenie na ucznia, lekcje, metody i co tam jeszcze. Tematy realizujemy różnie, nie zawsze z fajerwerkami, czasem przydarza nam się rutynowa, nudna lekcja i wtedy myślimy, jak by tu, mimo ziewu na sam widok tego, co zamierzamy zrobić z dzieciakami, rozerwać ich (i się) jakoś. Bo przecież trzeba. Bo przecież zasną niechybnie lub przynajmniej będą rozpaczliwie ziewać. I my też. A z pewnością pokładać na ławkach. Tego nie lubimy, no cóż. Oto kilka sprawdzonych chwytów:

1.       Karteczki 📄

Kochane i niezawodne przyjaciółki od zawsze. Parę minut zajmuje wypisanie na nich np.

👉 różnych części mowy

👉 czasowników „do pary” – na jednej aspekt dokonany, na następnej niedokonany

👉 czasowników w różnych trybach

👉 samogłosek i spółgłosek

👉 tytułów na jednych i autorów na kolejnych

👉 nazwy środka poetyckiego na jednych i cytatów z przykładami na kolejnych itd.

Potem już tylko pozostaje wręczyć każdemu z wchodzących uczniów po jednej (ze skupioną miną i  poważnym komentarzem: ”Nie zgub, to ważne!” i zaczyna się ruch – a o to przecież naszemu NOWEMU zawsze chodzi! Szukamy par (czasowniki dokonane i niedokonane, autorzy i tytuły, nazwy środka poetyckiego i cytaty) lub wołasz „gąski” do tablicy („gąski”, które mają przymiotniki – tryb rozkazujący –  głoski dźwięczne – do mnie, na przykład). Później z tymi to niepozornymi karteczkami można robić, co dusza zapragnie – w czwórkach wykorzystajcie czasowniki ze swoich karteczek w ogłoszeniu (zaproszeniu, instrukcji itd.), podaj swoja własną wersję środka poetyckiego z karteczki, jaki jest odpowiednik bezdźwięczny twojej głoski dźwięcznej itd.

2. Przerwy śródlekcyjne (a przynajmniej tak to się nazywało w okresie prekambryjskim naszego nauczania) 

      W trakcie lekcji mało porywającej trzeba rozruszać NOWE inaczej:

👉 Od lat sprawdzają się chwile z tańcami – połamańcami (plus otwarte okno), wspaniały, ulubiony układ znajdziesz tu 👉 https://www.youtube.com/watch?v=voo7ARiYKG0&list=RDlFWysdCgVNg&index=2 ,  ale inne z 👉 https://www.google.com/search?q=don+bosco+romania&rlz=1C1AVFC_enPL892PL892&oq=don+bosco+romania&aqs=chrome..69i57j69i61.6855j0j15&sourceid=chrome&ie=UTF-8  są też przyjmowane z entuzjazmem. Warunek – tańczysz też. Uwalniasz w sobie dziecko. Zapominasz, że jesteś „po drugiej stronie”. Tylko wtedy to się uda.

👉 Rewelacyjne jako przerwa są testy na uważność od http://edukreatywne.pl/ – jest ich mnóstwo, ale do każdego tematu można na wzór też stworzyć własne i mieć na wieki wieków.

👉Wysoko – nisko – szeptem – krzykiem, wstajemy –  siedzimy, ale zawsze z dyrygentem. Powtarzasz alfabet, to wszyscy go mówimy na głos, ale jeśli „dyrygent” podniesie ręce do góry – głoski wymawiamy baaardzo wysokim tonem, jeśli ręce nisko – basem, jeśli w bok – szeptem, jeśli skrzyżowane – krzyczymy. Powtarzasz imiesłowy – jeśli „dyrygent” wskaże na tablicy imiesłów przymiotnikowy czynny – wstajemy, jeśli bierny – siedzimy, itd., itp.

3. Kody i szyfry wszelkie, w tym QR

Wiemy, wiemy, znane są już wszystkim. Ale jeśli komuś nie, to generator kodów znajdzie tu:👉https://www.qr-online.pl/#qr_text_tbut . Klikasz „Dowolny tekst”, wpisujesz treść polecenia, potem klikasz „Generuj kod QR”, pojawia się kod, pobierasz, drukujesz i masz 😊 Czasem po prostu warto zamiast kolejnego, zwykłego ćwiczenia – zadania gramatycznego (oj, ta nuuudna nauka o języku), wręczyć grupie zaszyfrowane miejsce, gdzie znajdą kod QR z zadaniem. Szyfr może być alfabetyczny (cyfry, liczby oznaczają kolejne litery alfabetu) lub graficzny albo z wykorzystaniem pisma Braille’a (znajdziesz je tu👉 http://www.braille.pl). Po odczytaniu miejsca już coś się dzieje – NOWE może wstać, wziąć telefon (swoją trzecią rękę), poszukać kodu, zeskanować i z nową energią rozwiązać zadanie.

3.       Wyjdź ze szkoły

Jeśli masz przed sobą sprawozdanie – wyprowadź NOWE na spacer (w poszukiwaniu jesieni, zimy, wiosny), z długopisami, notatnikami i radością, że nie siedzą w ławkach. Jeśli masz przed sobą opis krajobrazu – zrób to samo. Nawet niech NOWE poszuka w parku tego jednego, jedynego liścia, zanim zredaguje jego opis. Świeże powietrze, inna przestrzeń, bieganina po parku – podarują wam wszystkim oddech –  sprawdzone, zaliczone, uwierz 😊

To oczywiście nie wszystkie chwyty obliczone na chwytanie 😊 NOWEGO. Jeśli chcesz się podzielić swoimi, baaaardzo prosimy, nawet z niecierpliwością czekamy 😊 Bierzemy wszystko, wszak cel uświęca podobno środki…

 Zosia i Majka

Czasownikowa jesień

Autumn japanese garden

Oj i ups…mamy jesień… Lubimy ją czy nie, po prostu jest. Obojętnie, lubiana lub nie, może być (o dziwo) okazją do polonistycznych zmagań z czasownikiem. Przy okazji tej lekcji nie tylko powtarzamy czasownik, wprowadzamy aspekt (klasa 6.) lub imiesłowy (klasa 7.), ale też utrwalamy formy zaproszenia, opisu przeżyć i przypominamy kolejność liter w alfabecie (tak, tak, to nie pomyłka, szóstakom i siódmakom w tym względzie często pamięć szwankuje). Po drodze trenujemy pracę z NaCoBeZu i informacją zwrotną, współpracę w grupie, czytanie ze zrozumieniem, no i mamy okazję do rozmowy o naszych jesiennych uczuciach.

Temat lekcji: Przywitajmy jesień czasownikowo (lub jakoś tak)

Cel i NaCoBeZu dla klasy 6. znajdziesz tu 👉 https://okiemipiorembelferki.pl/6-klasa/pod nazwą „NaCoBeZu – aspekt czasownika do lekcji Przywitajmy jesień czasownikowo”

Cel i NaCoBeZu dla klasy 7. znajdziesz tu 👉 https://okiemipiorembelferki.pl/7-klasa/ pod nazwą „NaCoBeZU – imiesłowy”

Przy NaCoBeZu podaję też pytanie kluczowe, od którego można zacząć, ale ja raczej najpierw zacznę od utyskiwania na dzisiejszy dzień…pierwszy dzień jesieni.  Na początku każdej lekcji rozmawiamy – pytam o samopoczucie uczniów, czy mają dobry dzień, czy są wyspani, czy coś stresującego ich czeka lub już było. Zwykle potem pada z tłumu pytanie: „A u pani?” O, to będzie okazja to narzekania 😊 Że to taki okropny dzień, coś kończy, że źle to znoszę… A co? A CO ⁉ No przecież mamy już jesień!  I o tym, choć nie tylko, będzie ta lekcja.

Po podziale na grupy zaczynamy pracę z tekstem, który znajdziesz tu 👉https://okiemipiorembelferki.pl/6-klasa/  pod nazwą „Lekcja Przywitajmy jesień czasownikowo – tekst o jesieni i karta informacji zwrotnej”. Tekst jest przewrotny, zaczyna od smutku 😢 ale na nim nie kończy 😁.

Grupa, która uporała się z IZ dot. tekstu, otrzymuje 5 pierwszych kodów QR. Wszystkie dotyczą wyszukiwania konkretnych czasowników (kategorie gramatyczne!). Umieściłam je tu👉 https://okiemipiorembelferki.pl/6-klasa/ pod nazwą „Lekcja Przywitajmy jesień czasownikowo – kod QR …”.

Po wykonaniu zadania grupy losują ode mnie kolejne, z szyfrem alfabetycznym, które znajdziesz również tu  👉https://okiemipiorembelferki.pl/6-klasa/  pod nazwą „Lekcja Przywitajmy jesień czasownikowo – polecenia dla grup”.

Po zespołowym zredagowaniu zadanej formy, w której uczniowie mają zadanie użyć konkretnych form czasowników, grupy wymieniają się nimi i piszą IZ. W moich materiałach macie jedną, taką samą formę dla wszystkich grup. Można oczywiście przydzielić różne, krótkie formy użytkowe 😊

Na koniec refleksja👁‍🗨,  na przykład dokończenie zdania: „Zapamiętam raz na jesień, że ….”

Z siódmakami oczywiście nie kończymy w ten sposób, w tekst o jesieni podstępnie wplotłam imiesłowy 😊 Ale o nich innym razem…

Belferka Zosia

Polonistyczny Dzień Kropki

Dzień Kropki jest dla nas niezwykłym wydarzeniem. To święto kreatywności, uwolnienia od schematów, odrobina wolności, która wkradła się jakiś czas temu tylnymi drzwiami na lekcje i zadomowiła, a nawet gdzieniegdzie rozkosznie rozpanoszyła. A czy to tylko zabawa, jak niektórzy sceptycy sądzą? No nie, nie tylko. Dzień Kropki ma wiele wymiarów,  o których można by napisać naukowe rozprawy. Oczywiście, czując przez cały czas zimny oddech podstawy programowej i uchylając się przed egzaminacyjnym mieczem Damoklesa, kombinujemy, jak by to przyjemne połączyć z pożytecznym, serce z rozumem, a ducha ze szkiełkiem i okiem… Stąd pomysł na Kropkowe opowiadanie sztafetowe w klasach starszych 😊Zasada jest prosta – wspólnie tworzymy opowiadanie o Kropce, przekazując sobie między klasami spisane kolejne fragmenty. Klasa 7. Lub 8. (ewentualnie 6., dlaczego nie?), która w tym dniu ma najwcześniej język polski, rozpoczyna historię Kropki i przekazuje go kolejnej. A wszystko to dzieje się według Kropkowego przepisu na opowiadanie (znajdziecie go poniżej i tu: https://okiemipiorembelferki.pl/ok-dokumenty/). Dodałyśmy jeszcze jeden, bardziej uniwersalny przepis, który przyda się nie tylko na Dzień Kropki. Podczas wymyślania kolejnych fragmentów opowiadania (spisuje go nauczyciel, choć może to być równie dobrze biegły w klawiaturze uczeń), dzieciaki przenoszą swoje wyobrażenia o Kropce na dzieła plastyczne – same wybierają, każdy dla siebie, ulubioną formę ekspresji. Oczywiście, dzień wcześniej muszą być uprzedzone, że trzeba przynieść to, co lubią – plastelinę, kredki, farby, kartki. Nie dadzą rady malować, rysować, lepić i jednocześnie mówić i wymyślać tekst? Jasne, że dadzą 😊 Oni przecież tak często robią 😊 Może nie na lekcji…

A  przy okazji, mimochodem i sprytnie utrwalamy formy opowiadania i przepisu, a co!

Belferka Zosia

Ocenianie

Kiedy zapytasz swoje dziecko o to, czego najbardziej boi się w szkole, z pewnością (między innymi) usłyszysz, że złej oceny. Gorąca dyskusja na ten temat trwa w przestrzeni polskiej edukacji, a oceny cyfrowe mają tylu zwolenników, co przeciwników. My nie będziemy nikogo przekonywać o wyższości nauczania bez cyferek, każdy nauczyciel z pewnością sam stara się znaleźć w tej sferze swój złoty środek, wyposażyć w  taki warsztat pracy, który posłuży jak najlepiej uczniowi, ale i prowadzącemu nauczanie nie będzie udręką. No właśnie o ten warsztat nam chodzi 😊, bo najczęściej bywa tak, że choć belferskie jestestwo krzyczy: „Oceny cyfrowe to pomyłka!”, bardzo ciężko wypracować drogę, która pomoże ich uniknąć. Ocena cyfrowa to przecież uświęcony wieloletnią, polską tradycją sposób „wyceny” umiejętności ucznia. No i jakże prosty! Teścik, sprawdzianik, klasówka – potem punkty, przeliczenie na procenty i już mamy ocenę. Ciach, prosto i przyjemnie. A jak ocenić bez tych liczb? Tu niestety (a może stety) trzeba się pochylić nad faktycznymi  umiejętnościami, podstawą programową, kompetenecjami kluczowymi, postępem, indywidualizacją i wieloma elementami, które wpływają na obraz ucznia. Trudno jest. Uciażliwie. Kontrowersyjnie. My jesteśmy po tej stronie bezcyfrowej, dlatego wciąż pracujemy i myślimy nad najlepszymi rozwiązaniami na drodze prowadzącej do naszego celu. Celu , który niektórzy uważają za utopijny (lub zbyt nowatorski, szkodzący itd.). Naszym marzeniem jest po prostu uczeń, który rozumie, po co się uczy. Który chce się uczyć i odczuwa satysfakcję z pokonywania trudności. Który sam, bez rodzica pytającego, na ile napisał (a na ile jego kolega/koleżanka), będzie wiedział, że ma prawo do błędów, bo wszyscy je popełniamy. Który na tych błędach się uczy. Ufff…Trochę emocjonalnie się zrobiło, więc do konkretów. Jeśli chcesz pozbyć się ocen, a nie wiesz, jak to zrobić, podzielimy się naszym warsztatem (choć z pewnością niedoskonałym). Spojrzyj, może coś się Tobie przyda.  Na naszej stronie, w zakładce „OK dokumenty” umieściłyśmy :

  • prezentację o OK ocenianiu dla uczniów i rodziców
  • Przedmiotowe Zasady Oceniania (dość uniwersalne, nieokreślające nachalnie oceniania bez cyfr)
  • karty umiejętności końcowych dla klasy 4. i 6. (na razie, w przygotowaniu pozostałe poziomy).

Prezentacja i PZO będą dla wszystkich jasne, ale co to za karta umiejętności??? Otóż, o nią głównie chodzi 😊To dzięki niej możemy wszyscy – uczeń, rodzic, nauczyciel  –  sprawdzić, czy to zrobiłam/em? Czy pamiętam? Jak bardzo pamiętam? Zresztą, spojrzyjcie. Karty opracowałyśmy w oparciu o podstawę programową i umiejętności kluczowe. Wszystkie materiały można edytować i dostosować do siebie. A może coś nam podpowiecie? Może coś trzeba zmienić? Obrazek motyla jest dla nas symboliczny, z pewnością zrozumiecie, dlaczego…

Belferka Zosia

Przestrzeń

Zaczynamy szczególną szkolną przygodę, takiej jeszcze nie było… O przewadze szkoły stacjonarnej napisano już wszystko, a w każdym razie dużo. My dodamy do tego swoją cegiełkę, bo czujemy niedosyt rozmów o przestrzeni – nie o tej  metaforycznej i filozoficznej, ale jak najbardziej zwykłej, materialnej – o salach i korytarzach, w których razem z dziećmi przebywamy przez kilka godzin. Nie trzeba zgłębiać dzieł naukowców, psychologów, socjologów i filozofów, żeby wiedzieć o niebagatelnym wpływie otoczenia na psychikę i samopoczucie człowieka. Dlaczegóż w szkole miałoby być inaczej? Dlatego każdy z nas próbuje zorganizować  przestrzeń klasową tak, żeby jak najlepiej oddziaływała na uczniów i nam pomagała, a przynajmniej nie przeszkadzała 😊 No cóż, żeby to było takie proste! Każdy ma przecież inne wyobrażenie o tym, co w przestrzeni sprzyja uczeniu się, inne poczucie estetyki, różne doświadczenia w planowaniu wystroju sali, w końcu indywidualne odczucia  i reakcje na to, co widzi. Czy można wobec tego znaleźć jakieś cechy wspólne, pewniki, które mogłyby stać się wskazówkami, jak zabudować otoczenie naszego szkolnego funkcjonowania? Zabudować, ale żeby otwierało, nie zamykało? I jak to pogodzić z nadchodzącymi bardzo dziwnymi warunkami uczenia się, pełnymi wytycznych, zakazów i nakazów?

  • Dużo na ścianach czy mało? Średnio, ale to znaczy jak?
  • Kolorowo czy jednolicie? Jeśli kolorowo, to jak bardzo?
  • Czy w obecnych realiach, gdy to raczej nauczyciel przechodzi z sali do sali, a nie uczeń, mają rację bytu wystroje typowo przedmiotowe? Może postawić na bardziej uniwersalne?
  • Jak ustawić stoły, żeby sprzyjały uczeniu się i relacjom, ale nie sprzeciwiały się wytycznym MEN, Sanepidu i kogóż tam jeszcze?

I tu padnie tyle odpowiedzi, ile nas jest braci nauczycielskiej 😉 

Wobec tego opowiemy o naszych doświadczeniach i odczuciach.

  1. Choć to może być odebrane jako kontrowersyjne oświadczenie egoistycznego belfra, najpierw dbamy o siebie. Pamiętamy o naszym dobrostanie i o tym, w jakim otoczeniu lubimy przebywać. Tylko wtedy będziemy wiarygodni i możemy sięgnąć po relacje, a o to nam chodzi.
  2. Czuwamy nad tym, żeby treści umieszczane w sali były prostym przekazem, zrozumiałym dla ucznia. Przecież nie robimy ich tylko dla siebie (choć też).
  3. Jeśli są to teksty niosące refleksję (na przykład aforyzmy) wiadomo, że się z nimi głęboko utożsamiamy. Innych nie umieszczamy.
  4. Jak nam mówią na szkoleniach – ważne, żeby zrobić, ale się nie narobić 😊 – więc staramy się, żeby większość gazetek, „zawieszek” ect. mogła być elementem stałym, ewentualnie zmienianym, kiedy już na nie patrzeć nie możemy😊 Zdejmowane elementy zabezpieczamy, nie wyrzucamy! Niech poczekają na swój powrót w chwale.
  5. Ściany traktujemy jak tło, które powinno być na tyle uniwersalne, żeby każde kolory z nim współgrały. Czarnego koloru na ścianie jednak nie polecamy, choć podobno pasuje do wszystkiego 😊
  6. Otwieramy uszy na informacje zwrotne od ucznia, w każdej formie, niekoniecznie zaaranżowanej przez nas, choć na takie oczywiście też. Rzucone gdzieś tam komentarze, zaciekawione spojrzenia, nawet chęć pozostania na przerwie, bo coś jest do zrobienia, również dobrze świadczy o sali (i o nas). Grymasy i pokazywanie paluchami przyjmujemy na klatę, to też IZ.
  7. Ustawienie stołów ma nam służyć pomocą, a nie być udręką. Pamiętamy jednak raczej, że na lekcji mamy mieć kontakt z twarzą, nie tyłem głowy ucznia, choćby tęsknota do chwilowej izolacji nie wiem jak bardzo wyła nam w wymęczonym belferskim wnętrzu.
  8. Z wirusowymi klimatami zaprawionymi audytami i wytycznymi poradziłyśmy sobie koncertowo (chyba), laminarka, taśmy i folia spożywcza załatwiły sprawę. Tylko nasze zielone serca domowych ogrodniczek i miłośniczek matki natury ucierpiały… No, ale czego się nie robi dla kagańca, znaczy kaganka oświaty 😊

A czy Wy macie jakieś złote patenty na sale? I jak to u Was wygląda w kontekście ewentualnej wizyty naszego niechcianego Covida – wędrowniczka?

Belferka Zosia