Wakacyjny czas może całkiem skutecznie wyczyścić zasoby w młodych główkach, tak w ramach niezamierzonej (oczywiście) złośliwości wobec nas, belfrów. We wrześniu zatem stajemy przed pilną i boleśnie uświadomioną potrzebą wydarcia z rzeczonych głów tych informacji, które tam być może przetrwały letnie porządki. Przykampiły się i czekają NA NAS, taką mamy nadzieję. Ale mamy też niejasne przeczucia, że zdalna szkoła nie do końca… Nie tak zupełnie… Tak to nastaje czas DIAGNOZY 😱

Nie będę się wysilała i wyjaśniała nikłej, a nawet żadnej wartości „klasycznych” testów diagnozujących, wszechobecnych niestety w polskich placówkach 🙄. To już bardzo profesjonalnie zrobili inni. Przedstawię za to, jak wydobywam zasoby z uczniowskich neuronów, jak odnajduję puste szuflady, a potem jak staramy się je wspólnie zapełnić 💪. 

  1. Gry i rywalizacja

Bezdyskusyjnie gry połączone z rywalizacją przebiły u moich uczniów wszystkie inne potrzeby, zbadałam to wcześniej – dzieciaki we wszystkich klasach rutyną myślenia krytycznego „wędrujące kartki” odpowiadały na pytanie „Czego potrzebuję na języku polskim, żeby się dobrze czuć i nauczyć?”(nawiasem pisząc, tu też miałam diagnozę , widzicie to, prawda?). I tam, obok zasad współpracy w grupie i innych bonusików, każdorazowo i jak mantra powtarzały się, proszę ja was, gry 😊 No to szlus – odpowiadając na ich, a przy okazji moje, belferskie potrzeby, popełniłam pierwszy etap diagnozy, z nauki o języku na przykład. I tu NIC, naprawdę żadnych cudów nie wymyślałam, bo po cóż wyważać otwarte drzwi? Dbając o mój dobrostan, wykorzystałam gotowce, przykładowo na Wordwall🤩

👉 Najpierw podział na grupy, które będą ze sobą rywalizować,

👉potem gramy (wyświetlam na tablicy kolejne zadania, grupy mają określony czas na naradę i odpowiedź, przydzielamy punkt lub nie, proste).

Jak to się ma do diagnozy 🧐? Otóż ma, bo ja ukradkiem NOTUJĘ SOBIE 😊, co tam nie zagrało w odpowiedziach. Na koniec refleksja graczy – czy pamiętają, czy wiedzą „co ich boli”? Otóż pamiętają i wiedzą 😁! I mamy zdiagnozowany obszar do pracy – MAMY, bo w ten przyjazny sposób nie tylko ja sprawdzam, ale sprawdziły się też dzieci. A były wtedy uśmiechnięte, co pozwala mi domniemywać, że stres przy takowej diagnozie się nie pojawił 😊

  1. Wyzwania dla grup – nauka o języku.

Przepiękna diagnoza z refleksją mi wyszła, serio. Wykorzystałam drewniane klocki (ukradłam wnukowi, ale odkupię po pierwszym, przysięgam  😇 ). Na klockach wypisałam wszystkie części mowy (każda występowała po parę razy, tyle, ile zaplanowałam grup). Dlaczego klocki? A to trzeba było zobaczyć, jak je dorwali diagnozowani 🙈  Chwilę musiałam odczekać, coby się nacieszyli drewienkami NA LEKCJI. Nawet ósmoklasiści 😊 Powstawały wieże i inne inżynieryjne bardziej skomplikowane konstrukcje…Zgodnie z moją zasadą – zaskocz, rozruszaj, zlikwiduj rozpaczliwy ziew na młodej twarzy. Potem zadania dla grup, różnie to było,  bo przecież, rzecz jasna, nie wyzwę tak samo czwartaków jak ósmaków. Przykładowe zadania – wyzwania znajdziecie TU.

Czy zadziałało? Tak! Grupy liczyły po 4-5 osób. Jeśli nikt w grupie nie był w stanie wykonać zadania, to znaczy, że kilka osób ma z tym problem. A jeśli 2-3 grupy miały tu „dziurę”, to już wiem, co robić. I ZANOTOWAŁAM, ku pamięci😊

  1. Wyzwania dla grup – literatura

Klasy 7-8 to oczekiwania uczniów i rodziców, że robimy wszystko, żeby dobrze przygotować się do godziny E. To mój blog, moje zasady, więc wyznam szczerze, że wisi mi egzamin i wszystko, co z nim związane. Jakoś nie umiem do dziś zlokalizować kompetencji, jakie ON miałby ukształtować… Rozumiem jednak potrzeby pozostałych podmiotów edukacji, toteż pozostaję w gotowości i się staram 😊

Klasa 8. – diagnoza „lekturowa”

  1. W grupach uczniowie mają za zadanie posegregować na 3 kartkach, wg. podziału na rodzaje literackie poznane lektury. Wpisują tytuły i autorów.
  2. Grupy przedstawiają swoje wpisy – jeśli w grupie czegoś brakuje, na bieżąco to uzupełnia (rutyna MK winda).
  3. Grupy dopisują do swoich tytułów gatunki literackie i motywy.
  4. Grupy przedstawiają swoje wpisy – jeśli czegoś brakuje, jak wyżej (rutyna MK winda).

A teraz alternatywnie (w zależności, ile macie czasu): 

🧠 Grupy wypisują postacie, przedstawiają ogólny zarys akcji lub problematykę dwóch dowolnych pozycji lekturowych (rutyna MK „kawusia”).

🧠Grupy na czas rozszyfrowują lektury na podstawie ikonek Przerwa na polski (dziękuję!).

Czy zadziałało? Tak! Ósmoklasiści wyrecytowali mi, czego nie pamiętają, co  trzeba powtórzyć. I, zadziwiające, ich refleksje pokrywały się z moimi NOTATKAMI 😊.

No właśnie – notatki. Rzecz istotna, rodzice zaglądają do zeszytów i te inne uwarunkowania… Po każdej pracy w grupie był czas na stworzenie własnej notatki. Własnej, podkreślam. Prowadzimy z uczniami OK zeszyt, więc notatki tworzą sami. Gra i furkocze to w klasach 5-8, ale w  4. trzeba czasu i pomocy z mojej strony (choć niektórzy uczniowie od pierwszych lekcji „załapują”, o co chodzi). Czwartakom wskazuję, co powinno się znaleźć w notatce, ale zaznaczam, że mają dowolność w tym, jak to zapiszą. Dużo pomagam, przysiadam się do zagubionych, proponuję zapisy, rysunki… Na początku tak trzeba.

Chciałam tylko zaznaczyć jeszcze, że pracuję bez ocen cyfrowych i nie zauważyłam braku chęci do roboty podczas zajęć. Zauważyłam za to mnóstwo refleksji i nawet elementy planowania swojego rozwoju, swoich powtórek, co podpowiedziałam, zainspirowana przez Plan daltoński (który jeszcze przede mną, ale dużo obserwuję).

Z pewnością zaś działaliśmy zgodnie ze strategiami OK i MK oraz „mimochodem” zadbaliśmy o kompetencje 4xK 👍 krytyczne myślenie (diagoza wstępna potrzeb, prezentacja grup), 👍 kreatywność (własne notatki), 👍 komunikację i 👍 kooperację (stała praca w grupach, wymiana, uczenie się od siebie).

A diagnoza to bonusik taki 😊

We wstępie napisałam, że będzie o tym, jak zapełniam puste szuflady, które zlokalizowaliśmy wspólnie z uczniami. Otóż było ekspresowo oraz intensywnie, bo czasu brak, każdy belfer to wie. A dodatkowo bardzo ruchowo, bo na boisku.

I tak, na przykład

– zdiagnozowane „dziury” w znajomości przypadków i ich rozpoznawaniu ćwiczyliśmy

a) najpierw przez podawanie sobie piłki (jesteśmy w kręgu, każda osoba, do której została podana piłka, podaje nazwę kolejnego przypadka wraz z pytaniami, wszyscy chórem mówimy potem określenia pomocnicze, np. gdy pada mianownik Kto? Co? – wszyscy krzyczą „idzie”, gdy pada dopełniacz Kogo? Czego? – wszyscy krzyczą „nie ma”, itd.)

b) potem przez bieganie między kręgami z literami oznaczającymi przypadki. Ja podawałam rzeczownik, uczniowie ścigali się, kto pierwszy (i poprawnie!) dobiegnie do narysowanego kręgu z pierwszą literą przypadka.

– zdiagnozowane „dziury” w rozpoznawaniu aspektu czasownika na boisku wypełnialiśmy tak: wypowiadałam czasownik – jeśli był dokonany, uczniowie kucali (dokonało się!), jeśli niedokonany, biegali. Trochę było problemów, pomogła notatka wizualna narysowana kredą na płytach boiska 😊

– zdiagnozowane „dziury” w odróżnianiu przysłówków od wyrażeń przyimkowych „załatwiliśmy” linką do skakania.   Kręciliśmy liną, kiedy uczeń wskoczył, wołałam „przysłówek” lub „wyrażenie przyimkowe” i tak długo skakał, aż podał poprawny przykład (przysłówka lub wyrażenia).

A potem refleksja w zeszycie, jak było ze mną przed „boiskiem”, a jak jest teraz? Czy zapełniliśmy pustą szufladę?

Czas pracy nad zadaniami odmierzaliśmy najbardziej analogowo, jak tylko można, bo za pomocą klepsydr od CEO. Poszły też w ruch pieczątki „CUD MIÓD” od kwadraciaki.pl 😊

Późno już u mnie, a post i tak za długo, więc kończę i dziękuję każdemu, kto dobrnął do tego momentu.

Tadam!

Balferka Zosia