Czasownikowa jesień

Autumn japanese garden

Oj i ups…mamy jesień… Lubimy ją czy nie, po prostu jest. Obojętnie, lubiana lub nie, może być (o dziwo) okazją do polonistycznych zmagań z czasownikiem. Przy okazji tej lekcji nie tylko powtarzamy czasownik, wprowadzamy aspekt (klasa 6.) lub imiesłowy (klasa 7.), ale też utrwalamy formy zaproszenia, opisu przeżyć i przypominamy kolejność liter w alfabecie (tak, tak, to nie pomyłka, szóstakom i siódmakom w tym względzie często pamięć szwankuje). Po drodze trenujemy pracę z NaCoBeZu i informacją zwrotną, współpracę w grupie, czytanie ze zrozumieniem, no i mamy okazję do rozmowy o naszych jesiennych uczuciach.

Temat lekcji: Przywitajmy jesień czasownikowo (lub jakoś tak)

Cel i NaCoBeZu dla klasy 6. znajdziesz tu 👉 https://okiemipiorembelferki.pl/6-klasa/pod nazwą „NaCoBeZu – aspekt czasownika do lekcji Przywitajmy jesień czasownikowo”

Cel i NaCoBeZu dla klasy 7. znajdziesz tu 👉 https://okiemipiorembelferki.pl/7-klasa/ pod nazwą „NaCoBeZU – imiesłowy”

Przy NaCoBeZu podaję też pytanie kluczowe, od którego można zacząć, ale ja raczej najpierw zacznę od utyskiwania na dzisiejszy dzień…pierwszy dzień jesieni.  Na początku każdej lekcji rozmawiamy – pytam o samopoczucie uczniów, czy mają dobry dzień, czy są wyspani, czy coś stresującego ich czeka lub już było. Zwykle potem pada z tłumu pytanie: „A u pani?” O, to będzie okazja to narzekania 😊 Że to taki okropny dzień, coś kończy, że źle to znoszę… A co? A CO ⁉ No przecież mamy już jesień!  I o tym, choć nie tylko, będzie ta lekcja.

Po podziale na grupy zaczynamy pracę z tekstem, który znajdziesz tu 👉https://okiemipiorembelferki.pl/6-klasa/  pod nazwą „Lekcja Przywitajmy jesień czasownikowo – tekst o jesieni i karta informacji zwrotnej”. Tekst jest przewrotny, zaczyna od smutku 😢 ale na nim nie kończy 😁.

Grupa, która uporała się z IZ dot. tekstu, otrzymuje 5 pierwszych kodów QR. Wszystkie dotyczą wyszukiwania konkretnych czasowników (kategorie gramatyczne!). Umieściłam je tu👉 https://okiemipiorembelferki.pl/6-klasa/ pod nazwą „Lekcja Przywitajmy jesień czasownikowo – kod QR …”.

Po wykonaniu zadania grupy losują ode mnie kolejne, z szyfrem alfabetycznym, które znajdziesz również tu  👉https://okiemipiorembelferki.pl/6-klasa/  pod nazwą „Lekcja Przywitajmy jesień czasownikowo – polecenia dla grup”.

Po zespołowym zredagowaniu zadanej formy, w której uczniowie mają zadanie użyć konkretnych form czasowników, grupy wymieniają się nimi i piszą IZ. W moich materiałach macie jedną, taką samą formę dla wszystkich grup. Można oczywiście przydzielić różne, krótkie formy użytkowe 😊

Na koniec refleksja👁‍🗨,  na przykład dokończenie zdania: „Zapamiętam raz na jesień, że ….”

Z siódmakami oczywiście nie kończymy w ten sposób, w tekst o jesieni podstępnie wplotłam imiesłowy 😊 Ale o nich innym razem…

Belferka Zosia

Polonistyczny Dzień Kropki

Dzień Kropki jest dla nas niezwykłym wydarzeniem. To święto kreatywności, uwolnienia od schematów, odrobina wolności, która wkradła się jakiś czas temu tylnymi drzwiami na lekcje i zadomowiła, a nawet gdzieniegdzie rozkosznie rozpanoszyła. A czy to tylko zabawa, jak niektórzy sceptycy sądzą? No nie, nie tylko. Dzień Kropki ma wiele wymiarów,  o których można by napisać naukowe rozprawy. Oczywiście, czując przez cały czas zimny oddech podstawy programowej i uchylając się przed egzaminacyjnym mieczem Damoklesa, kombinujemy, jak by to przyjemne połączyć z pożytecznym, serce z rozumem, a ducha ze szkiełkiem i okiem… Stąd pomysł na Kropkowe opowiadanie sztafetowe w klasach starszych 😊Zasada jest prosta – wspólnie tworzymy opowiadanie o Kropce, przekazując sobie między klasami spisane kolejne fragmenty. Klasa 7. Lub 8. (ewentualnie 6., dlaczego nie?), która w tym dniu ma najwcześniej język polski, rozpoczyna historię Kropki i przekazuje go kolejnej. A wszystko to dzieje się według Kropkowego przepisu na opowiadanie (znajdziecie go poniżej i tu: https://okiemipiorembelferki.pl/ok-dokumenty/). Dodałyśmy jeszcze jeden, bardziej uniwersalny przepis, który przyda się nie tylko na Dzień Kropki. Podczas wymyślania kolejnych fragmentów opowiadania (spisuje go nauczyciel, choć może to być równie dobrze biegły w klawiaturze uczeń), dzieciaki przenoszą swoje wyobrażenia o Kropce na dzieła plastyczne – same wybierają, każdy dla siebie, ulubioną formę ekspresji. Oczywiście, dzień wcześniej muszą być uprzedzone, że trzeba przynieść to, co lubią – plastelinę, kredki, farby, kartki. Nie dadzą rady malować, rysować, lepić i jednocześnie mówić i wymyślać tekst? Jasne, że dadzą 😊 Oni przecież tak często robią 😊 Może nie na lekcji…

A  przy okazji, mimochodem i sprytnie utrwalamy formy opowiadania i przepisu, a co!

Belferka Zosia

Ocenianie

Kiedy zapytasz swoje dziecko o to, czego najbardziej boi się w szkole, z pewnością (między innymi) usłyszysz, że złej oceny. Gorąca dyskusja na ten temat trwa w przestrzeni polskiej edukacji, a oceny cyfrowe mają tylu zwolenników, co przeciwników. My nie będziemy nikogo przekonywać o wyższości nauczania bez cyferek, każdy nauczyciel z pewnością sam stara się znaleźć w tej sferze swój złoty środek, wyposażyć w  taki warsztat pracy, który posłuży jak najlepiej uczniowi, ale i prowadzącemu nauczanie nie będzie udręką. No właśnie o ten warsztat nam chodzi 😊, bo najczęściej bywa tak, że choć belferskie jestestwo krzyczy: „Oceny cyfrowe to pomyłka!”, bardzo ciężko wypracować drogę, która pomoże ich uniknąć. Ocena cyfrowa to przecież uświęcony wieloletnią, polską tradycją sposób „wyceny” umiejętności ucznia. No i jakże prosty! Teścik, sprawdzianik, klasówka – potem punkty, przeliczenie na procenty i już mamy ocenę. Ciach, prosto i przyjemnie. A jak ocenić bez tych liczb? Tu niestety (a może stety) trzeba się pochylić nad faktycznymi  umiejętnościami, podstawą programową, kompetenecjami kluczowymi, postępem, indywidualizacją i wieloma elementami, które wpływają na obraz ucznia. Trudno jest. Uciażliwie. Kontrowersyjnie. My jesteśmy po tej stronie bezcyfrowej, dlatego wciąż pracujemy i myślimy nad najlepszymi rozwiązaniami na drodze prowadzącej do naszego celu. Celu , który niektórzy uważają za utopijny (lub zbyt nowatorski, szkodzący itd.). Naszym marzeniem jest po prostu uczeń, który rozumie, po co się uczy. Który chce się uczyć i odczuwa satysfakcję z pokonywania trudności. Który sam, bez rodzica pytającego, na ile napisał (a na ile jego kolega/koleżanka), będzie wiedział, że ma prawo do błędów, bo wszyscy je popełniamy. Który na tych błędach się uczy. Ufff…Trochę emocjonalnie się zrobiło, więc do konkretów. Jeśli chcesz pozbyć się ocen, a nie wiesz, jak to zrobić, podzielimy się naszym warsztatem (choć z pewnością niedoskonałym). Spojrzyj, może coś się Tobie przyda.  Na naszej stronie, w zakładce „OK dokumenty” umieściłyśmy :

  • prezentację o OK ocenianiu dla uczniów i rodziców
  • Przedmiotowe Zasady Oceniania (dość uniwersalne, nieokreślające nachalnie oceniania bez cyfr)
  • karty umiejętności końcowych dla klasy 4. i 6. (na razie, w przygotowaniu pozostałe poziomy).

Prezentacja i PZO będą dla wszystkich jasne, ale co to za karta umiejętności??? Otóż, o nią głównie chodzi 😊To dzięki niej możemy wszyscy – uczeń, rodzic, nauczyciel  –  sprawdzić, czy to zrobiłam/em? Czy pamiętam? Jak bardzo pamiętam? Zresztą, spojrzyjcie. Karty opracowałyśmy w oparciu o podstawę programową i umiejętności kluczowe. Wszystkie materiały można edytować i dostosować do siebie. A może coś nam podpowiecie? Może coś trzeba zmienić? Obrazek motyla jest dla nas symboliczny, z pewnością zrozumiecie, dlaczego…

Belferka Zosia

Przestrzeń

Zaczynamy szczególną szkolną przygodę, takiej jeszcze nie było… O przewadze szkoły stacjonarnej napisano już wszystko, a w każdym razie dużo. My dodamy do tego swoją cegiełkę, bo czujemy niedosyt rozmów o przestrzeni – nie o tej  metaforycznej i filozoficznej, ale jak najbardziej zwykłej, materialnej – o salach i korytarzach, w których razem z dziećmi przebywamy przez kilka godzin. Nie trzeba zgłębiać dzieł naukowców, psychologów, socjologów i filozofów, żeby wiedzieć o niebagatelnym wpływie otoczenia na psychikę i samopoczucie człowieka. Dlaczegóż w szkole miałoby być inaczej? Dlatego każdy z nas próbuje zorganizować  przestrzeń klasową tak, żeby jak najlepiej oddziaływała na uczniów i nam pomagała, a przynajmniej nie przeszkadzała 😊 No cóż, żeby to było takie proste! Każdy ma przecież inne wyobrażenie o tym, co w przestrzeni sprzyja uczeniu się, inne poczucie estetyki, różne doświadczenia w planowaniu wystroju sali, w końcu indywidualne odczucia  i reakcje na to, co widzi. Czy można wobec tego znaleźć jakieś cechy wspólne, pewniki, które mogłyby stać się wskazówkami, jak zabudować otoczenie naszego szkolnego funkcjonowania? Zabudować, ale żeby otwierało, nie zamykało? I jak to pogodzić z nadchodzącymi bardzo dziwnymi warunkami uczenia się, pełnymi wytycznych, zakazów i nakazów?

  • Dużo na ścianach czy mało? Średnio, ale to znaczy jak?
  • Kolorowo czy jednolicie? Jeśli kolorowo, to jak bardzo?
  • Czy w obecnych realiach, gdy to raczej nauczyciel przechodzi z sali do sali, a nie uczeń, mają rację bytu wystroje typowo przedmiotowe? Może postawić na bardziej uniwersalne?
  • Jak ustawić stoły, żeby sprzyjały uczeniu się i relacjom, ale nie sprzeciwiały się wytycznym MEN, Sanepidu i kogóż tam jeszcze?

I tu padnie tyle odpowiedzi, ile nas jest braci nauczycielskiej 😉 

Wobec tego opowiemy o naszych doświadczeniach i odczuciach.

  1. Choć to może być odebrane jako kontrowersyjne oświadczenie egoistycznego belfra, najpierw dbamy o siebie. Pamiętamy o naszym dobrostanie i o tym, w jakim otoczeniu lubimy przebywać. Tylko wtedy będziemy wiarygodni i możemy sięgnąć po relacje, a o to nam chodzi.
  2. Czuwamy nad tym, żeby treści umieszczane w sali były prostym przekazem, zrozumiałym dla ucznia. Przecież nie robimy ich tylko dla siebie (choć też).
  3. Jeśli są to teksty niosące refleksję (na przykład aforyzmy) wiadomo, że się z nimi głęboko utożsamiamy. Innych nie umieszczamy.
  4. Jak nam mówią na szkoleniach – ważne, żeby zrobić, ale się nie narobić 😊 – więc staramy się, żeby większość gazetek, „zawieszek” ect. mogła być elementem stałym, ewentualnie zmienianym, kiedy już na nie patrzeć nie możemy😊 Zdejmowane elementy zabezpieczamy, nie wyrzucamy! Niech poczekają na swój powrót w chwale.
  5. Ściany traktujemy jak tło, które powinno być na tyle uniwersalne, żeby każde kolory z nim współgrały. Czarnego koloru na ścianie jednak nie polecamy, choć podobno pasuje do wszystkiego 😊
  6. Otwieramy uszy na informacje zwrotne od ucznia, w każdej formie, niekoniecznie zaaranżowanej przez nas, choć na takie oczywiście też. Rzucone gdzieś tam komentarze, zaciekawione spojrzenia, nawet chęć pozostania na przerwie, bo coś jest do zrobienia, również dobrze świadczy o sali (i o nas). Grymasy i pokazywanie paluchami przyjmujemy na klatę, to też IZ.
  7. Ustawienie stołów ma nam służyć pomocą, a nie być udręką. Pamiętamy jednak raczej, że na lekcji mamy mieć kontakt z twarzą, nie tyłem głowy ucznia, choćby tęsknota do chwilowej izolacji nie wiem jak bardzo wyła nam w wymęczonym belferskim wnętrzu.
  8. Z wirusowymi klimatami zaprawionymi audytami i wytycznymi poradziłyśmy sobie koncertowo (chyba), laminarka, taśmy i folia spożywcza załatwiły sprawę. Tylko nasze zielone serca domowych ogrodniczek i miłośniczek matki natury ucierpiały… No, ale czego się nie robi dla kagańca, znaczy kaganka oświaty 😊

A czy Wy macie jakieś złote patenty na sale? I jak to u Was wygląda w kontekście ewentualnej wizyty naszego niechcianego Covida – wędrowniczka?

Belferka Zosia

No i już

No i już… Jaki był ten rok szkolny, każdy widzi. Dziwaczny. Smutny. Nerwowy. Inspirujący. Rozwijający. Tyle o tym napisano, że trudno coś dodać. Dla mnie jednak był to też, może przede wszystkim, rok samotności. Samotności człowieka przed ekranem. Samotności szkoły, nauczyciela, dziecka i rodzica. Rok pustki w szkole, a jeszcze do niedawna te słowa – pustka i szkoła – uznawano  za sprzeczność.  Obyśmy wszyscy wrócili do normalności w edukacji, bo jeśli nie zaczniemy się spotykać ze sobą, norma psychiczna w naszym środowisku będzie coraz rzadszym zjawiskiem. 

Belferka Zosia

Lekturki do powtórki

Ostatni miesiąc w 8. klasie to głównie powtórki… Zdalne lekcje z jednej strony otworzyły nowe możliwości, z drugiej jednak też ograniczają. Na przykład, taka lekcja powtórkowa z lektur – u mnie byłyby to stoliki zagadek przygotowane przez grupy. No dobrze, nieważne, jak by to było, trzeba sobie jakoś radzić online, więc wymyśliłam obrazkowe kalambury lekturowe. Z grubsza zabawa miała taki przebieg:

Lekturowe kalambury obrazkowe – zasady gry

1. Pierwszą zagadkę obrazkową odgaduje osoba wylosowana przez nauczyciela.

2. Zagadką jest kolaż z obrazków związanych z jedną z lektur. Do gracza należy:

– podanie tytułu lektury          – 1p.

– podanie autora lektury         – 1p.

– wyjaśnienie związku każdego pojedynczego obrazka z treścią lektury    – po 1 p. za obrazek.

3. Jeśli gracz nie odgadnie lektury (autora, związku obrazka z lekturą), może poprosić
o pomoc wybraną osobę z klasy. Pomocą taką można być tylko raz, chyba że wszyscy
z klasy już zostali do tej roli wybrani.

4. Po zakończeniu swojej rundy gracz nominuje kolejną osobę do gry, ale może ona zagrać pod warunkiem przedstawienia swojej zagadki lekturowej nominującemu (w formie obrazka, pojedynczego). To kolejna okazja dla obecnego gracza do zdobycia 1 p.

Jeśli gracz nie odgadnie, z jaką lekturą jest związany obrazek, punkt jest „do wzięcia” przez resztę klasy – obowiązuje tu zasada: kto pierwszy, ten lepszy, ale można się zgłosić tylko raz. „Wziątkę” dolicza się do swoich punktów.

5. Nominowany po zadaniu swojej zagadki staje się graczem – otrzymuje od nauczyciela kolejny kolaż.  I zabawa się powtarza.

6. W sumie każdy może zatem uzyskać „normalną” drogą maksymalnie 8 punktów:

1p. –tytuł

2p. – autor

4p. – obrazki z kolażu

1p. – obrazek nominowanego.

Plus punkt „wziątka”.

6. Gracze, którzy uzyskali najwięcej punktów, otrzymują tytuł eksperta lekturowego
i odpowiednią ocenę kształtującą.

Poniżej przygotowane przeze mnie kalambury. Jakie to lektury? 

Belferka Zosia 

Do walizki!

Oj, trudne to zdalne nauczanie i uczenie się, oj trudne… Ale… Gdyby ktoś mi powiedział parę miesięcy temu, że będę przygotowywać prezentacje multimedialne (tak, nie umiałam, stara jestem, sorki), będę rozmawiać i pisać z dzieciakami przez różniste komunikatory i sprawdzać prace online, organizować grupy do takiej nauki, to bym, przepraszam, go wyśmiała. Ja??? Wszak słowo wypowiedziane/wygłoszone, lekcja „na żywo”, spojrzenie w oczy ucznia, długopis, tablica (przed którą podryguję, walcząc z odpływającym w niebyt dzieckiem) i w końcu ten PAPIER – wypracowanie, zadanie, wnioski, notatki, zeszyty i co tam jeszcze – to podstawa szkoły! To fundament mojej pracy! Otóż, okazało się, że nie. I, choć sama nie wierzę w to, co piszę, dobrze! Jasne, bardzo mi brakuje „normalnej” szkoły, mojej sali, gazetek ściennych, rozmów z dzieciakami, koleżankami i kolegami, uśmiechów uczniów (lub całkiem przeciwnie), nawet hałasu w korytarzach podczas dyżuru w deszczowe dni (no, nie wierzę, że to piszę), jednak jestem przekonana, że to, co nam się przytrafiło, jest dobre. Dlaczego? Bo nas ZMUSIŁO. Do rozwoju, do szukania nowych sposobów komunikacji, do innego spojrzenia na ocenianie. Jest męczące, któż ma to wiedzieć lepiej niż polonistka? Ale nie wrzucę tego do kosza, o nie. Wrzucam do walizki 🙂 Belferka Zosia